Grażyna Perlińska
Szklana figurka
Nowe światy
Nowe światy
Grażyna Perlińska
gwiazdy poszły już spać
za chwilę obudzi się świt
rodzi się nowe słońce
ty – jeszcze śpisz…
nadchodzi era wielu światów
w każdym jakieś życie
szuka schronienia
buduje gniazdo
błądzę między planetami
myśl i energia tworzą świetliste kule – piękne i szybkie jak światło
wszystko dokładnie zaplanowane
obliczone…
ale czy jest tam miejsce
na miłość?
a może tylko nadzieja
na przetrwanie…
Naprzeciw losowi
Naprzeciw losowi
Grażyna Perlińska
kiedy już o mnie zapomnisz
i zaczniesz nowe życie
w poczuciu spełnienia
odejdę…
dobre wspomnienia
wezmę ze sobą
w pudełku po waniliowych
karmelkach
będą mnie w drodze krzepić
i pocieszać w zwątpieniach
dobre myśli – zawsze cenne
choć życie wciąż się zmienia…
zapach wanilii słodki
– przyjemnie się kojarzy
wyjdę naprzeciw losowi
ciekawe co się zdarzy…
z przeznaczeniem pod rękę
śmiało pójdziemy przed siebie
by walczyć z epidemią
pomagać ludziom w potrzebie…
a kiedy będzie po wszystkim
założę kolorowy szal
i na skrzydlatym koniu
polecę w siną dal…
Inercja
Dziadek
Dziadek
Grażyna Perlińska
dziadzio Miecio
choć nie palił nigdy fajki
nader chętnie opowiadał
dzieciom bajki
toteż mała Małgorzatka
często siadała na kolanach dziadka
wtedy on – dziadek otwierał
pudełko czekoladek
i częstował nimi wnuczki
(sam też podjadał)
a potem pokazywał różne sztuczki…
na przykład – zamieniał nas w karpia
nie wiedziałam wówczas co to jest
myślałam, że straszna harpia
– chowałam się w kącie i płakałam
a moja siostra się śmiała…
dziadek uczył nas grać w berka
kto wygrywał dostawał cukierka
mnie nauczył robić
atrament sympatyczny
i sztuczki z kartami
– to magia matematyczna
niezwykle logiczna zabawa…
na przysłowiach zaś
kochany dziadek uczył nas
rozbioru zdania
rzeczowo, cierpliwie
tajniki życia nam odsłaniał
i mogłabym tak długo wyliczać
ale powiem jedno- był uczniem
profesora Tatarkiewicza
tu tkwi sedno
jako miłośnik mądrości
też filozofem został
co dało mu dużo radości
teraz wspominamy – tyko tyle…
z dziadkiem spędzone chwile..
Ona nie czeka
Ona nie czeka
Grażyna Perlińska
na skrzydełku łabędzia
lub na skrzydłach bociana
przyfrunęła do ciebie
twoja Vena kochana
maciupeńką jest wróżką
i ma małe skrzydełka
lata cicho, cichuteńko
– maluje obrazy
każdy inny…
przetworzysz go kilka razy
dziwisz się ogromnie
– czy to o mnie?
być może…
wtem muzyka się zjawia…
w głowie zamęt już masz
kto to ślicznie zaśpiewa?
i znów pięknie grasz…
gdy melodia tak płynie
jak spienione fale
nagle się orientujesz,
że ona nie czeka wcale
zabrzmiała, zaśpiewała
i uciekła gdzieś w dal
słyszysz tylko kojący
szum wiatru i fal…
Portret Babci
Portret Babci
Grażyna Perlińska
długie białe włosy
przed kryształowym lustrem
starannie układane w kok
– koński ogon, loczek nad czołem,
i falki…
dobre, brązowe oczy
– figliki jak u małej dziewczynki
usta ściągnięte powagą
nieraz wybuchały perlistym śmiechem…
ubranie raczej skromne – kobiece
– nie nosiła spodni…
ale to Ona była głową rodziny
nauczycielka z powołania
niezwykle charyzmatyczna
pisała opowiadania śliczną kaligrafią…
lubiłam jak grała na skrzypcach…
muzyka przenosiła nas w inny świat – baśniowy…
tajemnica i autorytet
ciepła, mądra, kochana
o wielkim sercu
– moja Babunia Izia…
Babunia (dla Małgosi-wspaniałej Babci)
Babunia (dla Małgosi-wspaniałej Babci)
Grażyna Perlińska
wstała dziś wcześnie
od rana jest zajęta
– po południu
przychodzą wnuczęta
ugościć pragnie wszystkich
ciasteczka lukruje
różne przysmaki dla swych gości
gotuje…
marzy o laurkach z serduszkiem
co dziełem są małych rączek
buziaczkach i przytulaskach
życzeniach wprost z serc płynących
w zamian ma dla wnuków
kolorowe przysmaki
– wie co który lubi…
będą się cieszyć chłopaki…
placki, galaretki, pucharki
smakołyków bez liku
a na koniec maciupeńkie
czekoladowe babeczki
i na twarzach wyrosną
uśmiechy zadowolenia…
babunia jest kochana
bardzo dba o swe wnuki
i niech się nie zmienia!
Faza REM
Faza REM
Grażyna Perlińska
zagubiona w czasoprzestrzeni
słyszę telefon pośród gwiazd
Święty Antoni oddał mi
utraconą miłość
i cofnął na chwilę czas…
jest czwarty wiek przed naszą erą
za chwilę coś się stanie…
nagle boginią widzę się
w tunice złotem tkanej
a w białej szacie – piękny ty
na harfie zaczynasz granie
i płyną boskie dźwięki
ja tańczę w morskiej pianie
pijemy wino z greckich wysp…
wtem słyszę do drzwi pukanie
to pan listonosz przyniósł list
i skończyło się spanie…
Bez śladu
Bez śladu
Grażyna Perlińska
niekiedy chce mi się
rozpłynąć we mgle…
albo ważką małą
przysiąść na twym ramieniu
i zostać tam przez noc całą…
niebieskie mieć skrzydełka
błyszczące wielkie oczy
leciutką być jak dymek
w przestworzach się unosić…
a kiedy świt nadejdzie
obudzisz się ze snu
to zniknę błyskawicznie
– bez śladu, że byłam tu…
Kaprys
Kaprys
Grażyna Perlińska
mała pelargonia
zakwitła na korytarzu
pewnie wiosna jej się marzy…
taka delikatna i różowa
patrzy wokoło i z powrotem
chce się schować…
w jej donicy wszystkie kwiatki
są uśpione…
sama nie wie, w którą teraz
patrzeć stronę
obok dumnie pręży stelaż kaloryfer – ciepły z każdej strony
kwiatkiem zauroczony…
można się przytulić…
okno trochę za wysoko
czasem na nim sikoreczka
puści wesołe oko…
każdy, kto przechodzi się uśmiecha
do małego kwiatka
co za wcześnie się obudził
i w środku zimy cieszy ludzi…
Przebudzenie
Przebudzenie
Grażyna Perlińska
zima się przebudziła
i śniegu nie poskąpiła
ozdobiła choinki i drzewa
skuła lodem oczka wodne
ścieżki i kałuże
powstały ślizgawki – nieduże
drzewom dała diamentowe
korale i kolczyki – sopelki lodowe
tak się pięknie wokół zrobiło
aż odbiera mowę…
wszędzie biel i wesołe iskierki
tańczą płatki śniegowe na wietrze
jak maleńkie białe tancerki
ja też jutro swe łyżwy włożę
i jak one zatańczę na lodzie…
Dla Przyjaciela
Dla Przyjaciela
Grażyna Perlińska
lubię Twoją wrażliwość
i oczu przenikliwość
gdy spojrzenie trafiało
wprost w głąb duszy
odkrywałeś tak najgłębsze
tajemnice…
i umiałeś łzy osuszyć…
jesteś mi pociechą
i drogowskazem
mentorem i przyjacielem zarazem
dawno nie widziałam Ciebie
mam nadzieję, że dopisuje zdrowie
serduszko mam zawsze
przy sobie
a moje dobre myśli
kieruję ku Tobie…
Sok malinowy
Fotografia
Jutro
Iluzorycznie
Wstaje dzień
Wstaje dzień
Grażyna Perlińska
śpiew Anioła o świcie
maluje niebiańską tęsknotą
co jeszcze przyniesie mi życie
rozmyślam patrząc w okno
na razie jeszcze jest szaro
– słońce powoli się toczy
sen się dawno oddalił
i przetarłam już oczy…
dzień się leniwie zaczyna
robi się coraz jaśniej
wiatr sprząta białe ścieżki
by nikt nie upadł przypadkiem
w końcu mamy już zimę
i wszystko stać się może
tą myślą uskrzydlona
biegnę radośnie nad morze
mewy siedzące na słupkach
wróżą dobrą pogodę
kolorowe kaczuszki
prowadzą swoje młode…
fala za falą płynie
horyzont z mgły się wyłania
rozpierzchają się troski
rannego zadumania…
Sublimacja